Motto na dziś


Po­wiedz mi, a za­pomnę. Po­każ mi, a za­pamiętam. Pozwól mi zro­bić, a zrozumiem.
Konfucjusz

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą butelki karafki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą butelki karafki. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Maleńka metamorfoza...

Witajcie Kochani.... strasznie długo mnie nie było.... nie to żebym spodziewała się, że bardzo tęskniliście, co to, to nie....  raczej ja tęskniłam za waszymi blogami, na które niestety nałożyłam sobie szlaban.....
Uznałam mianowicie, że jak wakacje i ładowanie baterii to na maksa, żeby potem nie było, że buuuuu, że chandra... że niebo nie takie błękitne, słońce gdzieś polazło i wyleźć nie chce, a mnie przez to się nic nie chce.... o nie!
Szybki raport - przeczytałam mnóstwo książek - raczej te lekkie niż ciężkie, ale za to jakie przyjemne..... Wybyczyłam się, po leżeniu na piaseczku zapodałam leżenie na trawce (oj... był łomżing na trawingu a jakże:-)) napływałam, namoczyłam w jeziorze..... byłam wożona (pływana?:-)) łódką i nażarłam się pysznych lodzików....TV szlaban, komputer szlaban, praca - w minimalnych ilościach, tylko żeby przeżyć...
Troszkę podziałałam - troszkę w ogrodzie i troszkę w przetworach  - ogólnie i bez przesady.....
Tylko nalewki koniecznie się robią, bo to jest absolutny mast [lub ang. must-have dla niewtajemniczonych englijskiego jazyka...). 
Wykonałam (została mi wykonana - boszszsz jaka konstrukcja :-)) mała metamorfoza kuchni - malowanko na jasny kolor, bo brązy mnie już przygnębiały... i trochę dodatków - oczywiście to nie koniec, bo jak zobaczę coś odpowiedniego to na pewno kupię i pokażę....


Żelaźna półeczka zdobyczna w mojej ulubionej galerii...A do tego nowy komplet kubeczkowo-filiżankowy herbaciano kawowy - zestaw bardzo uroczy....
 

Niestety spodeczki są zbyt duże abym mogła na półeczce trzymać filiżanki do porannej kawy - trochę mnie to zmartwiło, ale nie bardzo... Na widoku są kubeczki i mlecznik i tak też jest ładnie...

 

 No i paterka zdobyta w pokazywanej wcześniej starociarni ..... Bo przecież bym się rozpękła gdybym jej nie wzięła...


Niestety stwierdzam u siebie, że mimo najlepszych chęci jestem jednak lekko rozbiegana i nie mam cierpliwości do szukania w necie odpowiednich dodatków do moich koncepcji  i większość moich pomysłów wnętrzarskich pozostaje nieco niedopracowana i jakby czegoś brakowało... pracuję jednak nad sobą intensywnie:-) ...może kiedyś mi się poprawi... Najgorzej, że jak mnie się koncepcja wystroju odmienia, to od razu diametralnie i żeby wszystko tak całkiem dopracowane było to musiałabym wywalić wszystko do góry nogami...więc siłą rzeczy się nie da...
Bo stół teraz mi się nie komponuje, bo meble jakby nie w tym kolorze co należy....ekhhhh. Ale stół przykryję czymś ładnym i w kolorystyce - tylko znajdę gdzieś a najlepiej w SH i poszyję może jakieś cuda. A meble zostaną i już.... 
Zajrzałam do Was na chwilę i widziałam, że upały dały się wszystkim we znaki... mnie szczęśliwie spotkały nad wodą....Ale korzystajmy kobitki z dobrej pogody, bo trzeba pamiętać, że potem już nic tylko plucha i szaruga... 

Pozdrawiam letnio (w sensie pory roku a nie temperatury:-))) i do następnego przeczytania ....

wtorek, 16 lipca 2013

Skarby na wyciągnięcie ręki

Plażowanie było i się skończyło a ja już myślę jak znów urwać się z miasta..... Chciałabym Wam pokazać jak to na tej plaży było, ale najpierw niespodzianka.
Narzekałam, że w moim mieście ciekawych wnętrzarsko, galeryjnie i starociowo-rupieciowo miejsc brak... Nic bardziej błędnego - znalazłam miejsce gdzie jest wszystko, antyki, starocie od łyżeczki po szafy i komody przez porcelanę (też tę bardzo unikatową), srebra, lampy naftowe i fotele bujane..... 
Cuda, panie... cuda......

Ten biały stół z krzesłami to ja bym chętnie przygarnęła.....


 Wybaczcie mi że pozostałe zdjęcia są obrócone, ale zdjęcia robione telefonem, mimo że obróciłam je w edytorze, i tak wciagają się na bloga bokiem. Wiem... to strasznie "nieprofesjonalne" i pewnie dostaniecie małego skrętu karku ale koniecznie chcę Wam je wszystkie pokazać. 

 








Jak to człowiek się może zdziwić - a przejeżdżałam tamtędy co najmniej 2-3 razy w tygodniu. I nic... nic kompletnie nie przeczuwałam jakie tam skarby są.....
Pozdrawiam cieplutko, dziękuję że wciąż zaglądacie  i do następnego przeczytania - tym razem będzie o wodzie i wietrze....i kolorze różowym

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Błękit morski i czarny bez...

A cóż kolor morski ma wspólnego z czarnym bzem ?  Otóż nic właściwie.....

Butelki w tym energetycznym kolorze przypadkiem nabyłam drogą kupna w Pepco za niecałe 12 zł za 3 sztuki. Prawdziwa okazja, piękne, wytłaczane  -  w domu je trochę poprawiłam koronką ..... a że piwonie kwitną właśnie to idealnie się złożyło....Lubicie piwonie? - ja je po prostu uwielbiam...




A zapach piwonii po prostu powala....

A propos kwitnienia i zapachów - właśnie kwitnie czarny bez (nie można tego przegapić:-)) i oprócz tego, że cudownie pachnie, to zdaniem moich sąsiadów, którzy już przepis wypróbowali w zeszłym roku, można z kwiatów zrobić przepyszną nalewkę.
 Najpierw trzeba znaleźć krzak czarnego bzu z dala od samochodów i zanieczyszczeń. Czarny bez to doskonała roślina miejska, bo chłonie wszystkie metale ciężkie. Warto więc wybrać się na dalszy spacer aby nasza nalewka później nie świeciła. Kwiaty też zbieramy ostrożnie aby otrząsnąć jak najmniej pyłku, bo to on robi całą sztukę.

Na litr spirytusu potrzebujemy 50 pięknie rozwiniętych baldachów czarnego bzu (raczej na początku niż na końcu kwitnienia)
I tak:
- zagotowujemy syrop z litra wody i 60-70 dag cukru (w zależności od upodobań) - studzimy
- kwiaty najpierw rozkładamy na papierze i pozwalamy ich mieszkańcom zmienić lokum.... a potem prosto do naczynia (wcześniej wyparzonego!) odcinamy same kwiatki z zielonych gałązek - aby jak najmniej zielonego dostało się do nalewki (zielone daje niepotrzebną nikomu goryczkę) a jak najwięcej pyłku pozostało w naczyniu - polecam nożyczki lub sekator - odrywanie palcami powoduje, że na palcach zostanie dużo nektaru
- 2 cytryny parzymy, myjemy

Odcinanie kwiatków to zabawa dla cierpliwych - i to jedyny trudniejszy punkt programu :-).

- do zimnego syropu dodajemy sok z cytryn, zalewamy kwiatki, można wcześniej odciąć ze dwa plasterki cytryny (bez pestek) i wrzucić do słoja, aby aromat ze skórki cytrynowej pięknie przyczynił się nam do aromatu nalewki (skórka nie może być w nastawie dłużej niż 10-14 dni - potem z białego albedo przechodzi goryczka). Można dać wanilii, ja dałam trochę cukru waniliowego.
- mieszamy drewnianą łyżką, przykrywamy gazą lub papierem do pieczenia i odstawiamy na 10-14 dni (w ciepłe miejsce, ale nie bezpośrednio w słońcu) - codziennie należy sprawdzać czy nie zaczyna się fermentacja - wtedy szybciutko odcedzamy i zalewamy spirytusem. Dla pewności od razu można dać 50ml spirytusu - fermentacja nie powinna wystartować.
-  codziennie mieszamy drewnianą łyżką zanurzając kwiatki

 

 - po dwóch tygodniach przecedzamy nastawę przez gazę, zalewamy litrem spirytusu - można dodać jeszcze sok z dwóch limonek lub cytryny 
- po tygodniu rzecz powinna się sklarować - zlewamy nalewkę znad osadu i przelewamy do butelek, chowamy w ciemne miejsce i najlepiej jest zapaść na amnezję co najmniej do Bożego Narodzenia, ale z doświadczenia, wiem że z całego procesu robienia nalewek - to jest najtrudniejsza część:-)  Po miesiącu można sprawdzić czy aby dobre....Mniam.... Jeśli nalewka jest za mocna można dodać trochę zimnej przegotowanej wody. Jeśli lubicie słodkie nalewki to dolewamy wody z cukrem do smaku.... Dolewamy troszkę, próbujemy, dolewamy, próbujemy - trzeba tylko uważać, żeby całkiem jej nie rozwodnić. 
W trakcie leżakowania smak jeszcze dojrzeje, rozwinie się i wzbogaci.

Oczywiście można zrobić nalewkę z połowy proporcji  aby zminimalizować ryzyko- jednak pamiętajcie, że kolejne kwitnienie dopiero za rok:-)) W tym roku robię tę nalewkę pierwszy raz - trzymajcie kciuki!

I najważniejsza rzecz - czarny bez ma mnóstwo zdrowotnych właściwości, ale najlepsze z nich to zdrowotne pogaduchy z przyjaciółmi. A jak cudownie leczy zamknięty w nalewce zapach i smak lata gdy za oknem szaleje zima....


Z kwiatów czarnego bzu można też zrobić syrop na bazie cukru i wody, by dodać go potem np. robionego domowym sposobem dżemu truskawkowego - jeszcze nie próbowałam, ale pewnie się skuszę, a przepisy z łatwością można znaleźć w sieci.

Do następnego - pędzę zobaczyć co u Was wydarzyło się przez weekend...
Cieplutko witam też nowe Obserwatorki ...

wtorek, 2 kwietnia 2013

Jajecznie i nie tylko

Święta minęły trochę jakby w kolędowej atmosferze...Fakt, było trochę dziwnie ze śniegiem sypiącym cały wielkanocny poniedziałek .... Najważniejsze, że wcześniej zdążyłam zrobić kilka pisanek, które wprowadziły trochę właściwej atmosfery.


  Pisanki były z różnych bajek, kilka zainspirowanych zostało reliefami Mamon.

Reszta bardziej w wersji angielskiej, choć czy ja wiem?....




Przed świętami, jak tradycja nakazuje, dokonałam też małych porządków w kuchennym świecie. Pomogły mi w tym etykiety znalezione  na blogu Paula czeka na wenę.



Nowe pojemniki na przyprawy zdobyte z IKEI dostały zupełnie inną twarz.

Nie mogłam się oprzeć aby nie sfotografować przygotowań do do wyjazdu ze święconką. Bez odśnieżenia zasp nie dałoby się w tym roku dotrzeć do kościoła...


 



I w tym wiosennym (!) klimacie pozdrawiam Was cieplutko. Pozostawiam Was zaklinając słońce, zieleń i kwiaty aby jak najszybciej przyszły, były i kwitły nam jak najdłużej.

środa, 12 grudnia 2012

Cytrynowa nalewka

Nalewki - lubię. Ale najbardziej z tego długiego procesu lubię nastawiać, mieszać, próbować przepisy, a potem próbować smaki. Moje zmieniają się zależnie od nastroju albo z czasem dojrzewają. Lubię podkolorowywać cudze przepisy - a to dodam kawy do nastawy malinowej (zainspirowana pomysłami nieocenionej sąsiadki) i wychodzą bardziej babskie smaki, albo goździków i cynamonu dam do "niby staropolskiego" przepisu na nalewkę malinową, który w efekcie zepsuł cały aromat malin - i wyszła mi wytrawna malinowo-korzenna wódeczka - o smaku bardziej męskim.
Nie lubię ..... nie lubię czekać aż dojrzeją ...

Aby zabić czas, taką oto butelczynę wykonałam....
która przypomina mi zeszłoroczną korzenną cytrynówkę kardamonową...
Ale, ale ...zwolniły mi się przecież słoje, bo przelałam żurawinki (dojrzewają 6 miesięcy!!!)  i mogę nastawiać cytrynki...( które miesiąc i będą gotowe!) - akurat na zimowe chłody

sobota, 8 grudnia 2012

Kuchenne rozmaitości

Jakiś czas temu popełniłam takie drobiazgi, domowe pocieszki.

Niewielki wieszaczek i puszka w stylu prowansalskim
 butelki (ale te szybko znikają na moje nalewki :-)
wazonik na krótkie kwiaty  i zawieszka

tace kawowo-herbaciano-ciasteczkowe
i talerzyk na ciasteczka, jabłuszka  ...