Motto na dziś


Po­wiedz mi, a za­pomnę. Po­każ mi, a za­pamiętam. Pozwól mi zro­bić, a zrozumiem.
Konfucjusz

wtorek, 23 kwietnia 2013

Co nowego?

Z nowych spraw - wiosna..... Prace w ogrodzie czekać nie mogą, szczególnie, że strasznie jesteśmy spóźnieni. Bałam się czy po weekendzie będę mogła wstać z łóżka gdy kości moje  zastałe długą zimą a zapędzone do kopania, grabienia i zaglądania pod krzaczki w poszukiwaniu kwiatków i wschodzących roślinek odmówią współpracy.

Nie było najgorzej, poza tym ruch to samo zdrowie! I tej myśli się będę kurczowo trzymać, bo jednak w plecach czuję, co zadziało się w weekend. Kartkę z zadaniami mam dłuuugaśną, i po dwóch dniach kopania i wyciągania chwastów mogłam skreślić z niej jakieś trzy pozycje (!). Bo wiadomo, że jak się wyjdzie na ogród, zajrzy tu i ówdzie, to tu trzeba grzebnąć, tam poprawić, tu zasiać, tam coś w ziemię wsadzić, i czas leci...... A tyle jeszcze zostało do zrobienia.... 

Różne rzeczy się dzieją - dzieją się szydełkowe firaneczki do sypialni - dużo będzie wstawek, więc jeszcze trochę się będą robić. W sobotę miało zadziać się malowanie sypialni, ale ...... zadzieje się później, a może i przy okazji zadzieje się też jakaś zmiana w wystroju.

Dzieją się donice na taras - a raczej mam ich ambitny plan, a wykonanie.... stawiam jednak na przyszły tydzień:-(. Chciałabym też aby zadział się wystrój tarasu. Nowe ławki i krzesła do starego stołu już zostały skręcone i czekają na nasze pupska. Muszę jeszcze wkroczyć ja z obrusami i poduszkami, roślinami. Jest plan na drewniane barierki okalające taras, aby nas trochę osłonić od wiatru i widoku sąsiadów, uprzytulnić to miejsce, bo na razie jesteśmy dumnymi właścicielami pięknego "lotniska" - pustego placu  -  w dodatku na podwyższeniu...  Ale te prace dzięki ostatkom rozsądku zostawiamy sobie na długi weekend.

Póki co taras dostał kosze z wszechobecnymi teraz bratkami.



 Wiem jednak na pewno że jeśli dożyje końca prac - to wtedy już na pewno umrę .... szczęśliwa:-)

Ah! No i jeszcze zapomniałabym! Prowadząc wiosenne cięcie krzewów stałam się szczęśliwą posiadaczką całej masy czerwonych(!) pędów derenia srebrnego - a ja jak ta głupia wywaliłam je za płot. Ale szybko poszłam po rozum do głowy i wykonałam piękny recycling - co z nich powstało pokażę w następnym poście - rzecz wymaga dokończenia - oczywiście zaraz potem jak wylezę z rabat.:-)

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Wyróżnienia są ważne

Wiosna już jest powodem do radości a mnie dodatkowo spotkała jeszcze jedna przyjemność. Otrzymałam wyróżnienie od Katarzyny z Latte House. Latte uwielbiam, a na tym blogu dodatkowo można znaleźć piękne rzeczy. Kasiu - dziękuję, wyróżnienia dają poczucie, że ktoś zagląda i docenia. To ogromnie motywujące








Zasady są proste:
„Nominacja do Liebster blog jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

Moje odpowiedzi:
1. Góry czy morze? raczej morze, ale koniecznie czyste
2. List w kopercie czy e-mail?  z pewnością list w kopercie
3. Chata w górach, czy mieszkanie w mieście? chata w górach
4. Kolory ciepłe, czy zimne?  zależnie od nastroju
5. Kawa czy herbata?  kawa, kawa .... i zielona herbata
6. Zima czy lato?  LATO!
7. Poranek czy wieczór?  latem poranek ... zimą wieczór
8. Moje marzenie to...  pozostanie na zawsze w sferze marzeń
9.  Słodki czy kwaśny?  ależ oczywiście że słodkie
10. Gwiazdy filmowe czy na niebie?  prosty wybór - oczywiście te na niebie - i koniecznie w sierpniu:-)
11. Samochód czy rower?  samochód (i wieczne wyrzuty sumienia z tego powodu:-)))


Moje nominacje:


Moje pytania:
1. Kolor różowy czy czarny?
2. Rozum czy serce?
3. Wydarzenia ze świata czy lokalne?
4. Adrenalina czy relaks?
5. Co Cię fascynuje?
6. Do czego dążysz?
7. Przy czym odpoczywasz?
8. Audiobook czy książka tradycyjna?
9. Spełnione marzenie?
10.Duże grono znajomych czy garstka przyjaciół?
11. Wolisz pisać czy czytać?


Pozdrawiam ciepło i do następnego razu.

piątek, 12 kwietnia 2013

Tekstylnie..

Poprzedni post miał być krótki, a nie był... Rozgadałam się. Pozwoliłam myślom płynąć, rozważać.... Dziś jednak biorę się w ryzy i wykażę się ogromną dyscypliną umysłu i nie będzie ględzenia..... będzie fotograficznie:-)

Oto pierwsze efekty oswajania nowego (starego) Łucznika, a czego nie uszyłam to ukleiłam:-)










Na koniec przesyłam Wam zapachy rozmarzającej ziemi i poranny trel ptaszorów.

czwartek, 11 kwietnia 2013

Skromnie...

Miało być skromnie, cichutko, króciutko...
Miałam pokazać taką to oto małą robótkę powstałą w ramach zawiązywania brzuszków w Święta, wieczorkiem, przy lampce wina. Serwetusia z cieniuchnego kordonka wpisała mi się w krajobraz komody:


 A okazało się, że:
W międzyczasie pozaczynałam i rozrzuciłam mnóstwo zaczętych prac. A że mamy środek (koniec prawie) tygodnia, to i czasu niewiele. W planie mam skończyć co zaczęłam w weekend, ale może znów lenistwo mnie ogarnie? Jak to z tym lenistwem jest u Was? Ja trochę je lubię (bo pozwala mi zaszyć się w kątku nicnierobienia i odpocząć), a trochę nie lubię (czasu szkoda!). Co jakiś czas oznajmiam, że dziś nic nie robię i wtedy planowo, rozmyślnie snuję się po domu w piżamie.....tak gdzieś do 11,00 maks bo potem mnie roznosi, przecież tyle ciekawych rzeczy wokół do zrobienia:-) Leń mój chudziutki, zupełnie nie odpasiony chowa się w kątku do następnego razu. Czasem mi bidoka żal...Świat oszalał na punkcie slow life, a ja zastanawiam się, czy moje życie jest już bardziej slow, teraz gdy nie gubię już pór roku, i wiem nawet czy lato było gorące czy deszczowe...ale za to w popłochu pędzę z sekatorem w ogród bo nie zdążę przyciąć czy posadzić czy zrobić nowej rabaty... Nie da się uniknąć pośpiechu i bieganiny, ale wiem, że robię też coś dla siebie. Jeszcze mi daleko do "ideału" i wciąż wpadam w utarte ścieżki myślenia matki roku i szaleję, aby chłopakom ułatwić życie, poświęcam im swój czas bez reszty, ale zaczynam widzieć, że to nie tędy droga. Uświadomiłam sobie, że w ten sposób uczę ich, że matka to służąca, że staję się ich własnością i zrozumiałam jak trudno postawić granicę we właściwym miejscu - gdzie jeszcze nie jesteś niewolnikiem, a wciąż dajesz im miłość i opiekę. Złapałam się na tym jak bardzo jesteśmy uzależnieni od wychowania. Ja, niby feministka, gładko wjechałam w  rolę "przynieś, podaj, pozamiataj" aż wreszcie zaczęło mnie uwierać jak mało mam czasu dla siebie,  jak bardzo podobna jestem do swojej Mamy, której osobiście tłumaczyłam, że nie należy tak nad nami kwoczyć, być na każde skinienie, a więcej zająć się sobą.....Cóż, genów nie oszukasz.... :-)
Z drugiej strony - a może nie mam racji - może właśnie taka opieka dała mi to co mam, świadomość, że Ona zawsze jest gotowa mi pomóc....i w tym mądrość Matek? A cała nowoczesna gadka o zdrowym egoizmie to zwykła wygoda dzisiejszych kobiet? A gdzie w tym wszystkim są faceci? Jak mało od nich się wymaga. Od kobiet od momentu ciąży  wymaga się wzięcia odpowiedzialności za dziecko: jedz to, tego nie jedz, ćwicz jogę i co tam jeszcze, aby dziecko urodziło się zdrowe. W dużej mierze od niej to zależy -odpowiedzialność ogromna. Potem pierwsze lata życia - absolutnie kluczowe dla rozwoju emocjonalnego dziecka zależą głównie od relacji z matką i to od niej oczekuje się, że będzie łagodna ale konsekwentna, rozumiejąca ale wymagająca, poświęcająca czas dziecku, ale zadbana, zadowolona i spełniona. I temu ma podołać normalny człowiek, który ma jeszcze PMSy i inne swoje stresy. A ojciec - wystarczy żeby był... 

I w taki sposób od słowa do słowa, od lenia do odpowiedzialności za innych płyną moje myśli... Ciekawa jestem Waszych opinii. 
Pozdrawiam Was cieplutko i do następnego (skromnego i krótkiego) posta:-)

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

A w duszy maj...

A ja na przekór wszystkiemu gotuję się do sezonu ogrodowego, a co mi tam.....

Powstały etykiety do ziół w ogródku - w ramach oszczędzenia sobie czasu i atłasu, czyli żeby nie tłumaczyć chłopakom jak wygląda zioło czy zielsko, które właśnie potrzebuję do obiadu...





 Słońce pięknie świeciło więc w niedzielę wybraliśmy się do lasu...Wprawdzie las mamy za płotem, ale strasznie dawno, kilka lat chyba, nie byliśmy już w naszej Bażantarni od strony szlaków spacerowych... i postanowiliśmy znajomość odnowić, a naszych chłopaków właściwie porządnie ze szlakami zapoznać....


Chciałoby się powiedzieć, że w lesie słońce, wiosna, śniegu brak, a moje dziecię uratowało ostatnią bryłkę śniegolodu...

ale nie...

Rzecz wyglądała raczej tak:





Mimo śniegu i tak było świetnie, pierwszy piknik - nie, nie majówka - raczej kwietniówka już za nami...


Cieplutko pozdrawiam,

Ps. Dziś rano spadło kolejne 10 cm śniegu... I jak tu się nie cieszyć :-)

piątek, 5 kwietnia 2013

Poduszkowo

Kiedyś pokazałam poduszkę z decoupażowymi kwiatami. A teraz powstały do nich dwie transferowe i wydziergana szydełkowa.

Transfer wymaga jeszcze dopracowania, ale co tam ... Trening czyni mistrza.
I tym odkrywczym stwierdzeniem żegnam się i uciekam :-)
Do następnego...

wtorek, 2 kwietnia 2013

Jajecznie i nie tylko

Święta minęły trochę jakby w kolędowej atmosferze...Fakt, było trochę dziwnie ze śniegiem sypiącym cały wielkanocny poniedziałek .... Najważniejsze, że wcześniej zdążyłam zrobić kilka pisanek, które wprowadziły trochę właściwej atmosfery.


  Pisanki były z różnych bajek, kilka zainspirowanych zostało reliefami Mamon.

Reszta bardziej w wersji angielskiej, choć czy ja wiem?....




Przed świętami, jak tradycja nakazuje, dokonałam też małych porządków w kuchennym świecie. Pomogły mi w tym etykiety znalezione  na blogu Paula czeka na wenę.



Nowe pojemniki na przyprawy zdobyte z IKEI dostały zupełnie inną twarz.

Nie mogłam się oprzeć aby nie sfotografować przygotowań do do wyjazdu ze święconką. Bez odśnieżenia zasp nie dałoby się w tym roku dotrzeć do kościoła...


 



I w tym wiosennym (!) klimacie pozdrawiam Was cieplutko. Pozostawiam Was zaklinając słońce, zieleń i kwiaty aby jak najszybciej przyszły, były i kwitły nam jak najdłużej.