Dopadła mnie nowa mania - tym razem na koszyki.
Z końcówki szarego grubaśnego kordonka wyszydłowałam szybciutko któregoś wieczora koszyk na przydasie....do tego uszyłam środek w kratkę, i od niego zaczęła się koszykowa mania....
Jak już koszyki miałam na tapecie, to zaraz poszłam za ciosem i wreszcie uratowałam stary, kiedyś zzieleniały, a ostatnio wyblakły koszyk służący właściwie jako pojemnik na drobne drewienka i rozpałkę do kominka - ale nawet jeśli mieści tak przyziemne rzeczy to przecież nie musi straszyć wyblakłą bladością, prawda?
Mojej uwagi doczekał się też zwykły karton, w którym trzymam włóczki i kordonki, i gazety robótkowe też tam mają swoje miejsce, no ale jak to zwykły karton ma w zwyczaju - nie powalał urodą.... Mam nadzieję, że pomógł mu mały lifting :-)
Napisy i dama mieli znaleźć się w zupełnie różnych miejscach, ale myślę, że jednak dobrze im razem....
Na koniec kolorystycznie zniosło mnie w melanże i różo-fiolety, a kolejny koszyk szydełkowy, jak wszystko u mnie, niezbędnie potrzebny - tylko jeszcze nie wiem do czego......
I
kombinując do czego niezbędnie przyda mi się taki wielokolorowy cudak
pomyślałam, że skoro w zestawie z podkładkami to może być śniadaniowym
koszykiem na bułesie -- u mnie na jedną bułeczkę - jako że daleko mam do
sklepu - tylko tego jednego palucha udało mi się uratować do zdjęć -
resztę wcięli chłopcy na śniadanie.....
Jeśli komuś domownicy zjedli całkiem wszystkie bułki to zawsze koszyk może służyć jako osłonka na doniczkę
Albo na suszki zapachowe albo nawet osłonka na suszki i świeczkę w jednym.... (tylko świeczki u mnie brak :-))
Pozdrawiam gorąco tych, którzy dotrwali do końca mojego koszykowego szaleństwa ... i do następnego przeczytania........