Motto na dziś


Po­wiedz mi, a za­pomnę. Po­każ mi, a za­pamiętam. Pozwól mi zro­bić, a zrozumiem.
Konfucjusz

poniedziałek, 18 listopada 2013

Znów jestem.....

Dawno mnie nie było i wracam dość nieśmiało.... Już ponad dwa miesiące minęły od ostatniego wpisu i choć coś tam (całkiem niewiele) działo się robótkowo, to już zupełnie nie było czasu na zrobienie zdjęć i zamieszczenie w sieci... cały czas zajmowała mi praca..... Brrr... już mi całkiem zwoje mózgowe zaczęły dymić od tak intensywnego myślenia. Wyglądałam wtedy dość osobliwie .... mówię wam - dym walił z czaszki i w oczy szczypał....

Za to ostatni tydzień za to pełen luz.... a że komputer obrzydł mi całkiem więc też okazji do blogowania nie było. .... głównie leżałam i pachniałam... no dobrze leżałam i czytałam, czytałam, i naczytać się nie mogłam... donosiłam sobie tylko herbatkę.... no i oczywiście załatwiłam mnóstwo "drobnych spraw".

Miałam też czas, aby zastanowić się czy powinnam dalej prowadzić bloga. Przez ostatni czas okazało się, że właściwie nie mam na niego czasu, czasem w porywach duszy i inspiracji coś powstanie, ale przecież trudno dzielić się wiecznym brakiem czasu...... a ja bardzo chciałabym dzielić się z Wami myślami, ciekawostkami, inspiracjami......Z powodu dymu z czaszki z myślami i inspiracjami też było ostatnio krucho.... No i do tego okazało się, że niestety, ale nie umiem robić zdjęć.... Więc czy warto..... nie wiem.... na razie zostawię sprawy tak jak są...... pewnie z czasem wszystko się wyklaruje.....

Prawie ostatniego dnia zrobiłam mały porządek w pokoju służącym za pokój gościnny, pracownię i gabinet do pracy też....  I dopiero wtedy właśnie wzięłam się za zaległe szycie, kiedy odkopałam swojej skarby spod hałd tego co już, i natychmiast i zaraz zrobię tylko czasu trochę znajdę:-)
Efekty szycia pokażę już wkrótce ... a najpierw chciałabym pokazać efekty porządkowania..... kiedyś nabyłam drogą kupna piękne kamienne donice, ptaszki -świeczniki i gdzieś w kątku walały się dawno zrobione wianki .... wreszcie znalazły godne siebie miejsce na jadalnianym parapecie. Wystarczyło dokupić prosty beżowy abażur do starej lampki z nieśmiertelnej IKEI i lifting okna w jadalni gotowy.





 Dobre jest to, że już wiem jak widziałabym swój dom.... Wiem, że chcę wymienić żyrandole (obecnie bezosobowe kwadraciaki) , by współgrały z moim obecnym stanem duszy... (i resztą wystroju:-))  bylebym tylko zdążyła je znaleźć, zdecydować się i kupić zanim mi się stan duszy zmieni:-) 

Wiem za to za co podziwiam wiele Was, blogowiczek - za tę łatwość podejmowania decyzji co do czego idealnie pasuje, odnajdywanie wymarzonych ozdób, gadżetów i absolutnie niezbędnych drobiazgów  w ogromie towarów dostępnych wszędzie, wypatrywanie niby nikomu niepotrzebnych gratów i wyczarowywanie z nich absolutnie uroczych przedmiotów  i skomponowanie ich niby niedbale, ale pięknie...

I za to Wam dziękuję, cieplutko pozdrawiam i już szykuję małą niespodziankę....przecież wkrótce minie rok od pierwszego wpisu więc niech tradycji stanie się zadość :-)

4 komentarze:

  1. nie przestawaj , czasem dłuzyszy oddech potrzebny ;) , a parapet cudnie się prezentuje :)
    a co takiego czytałaś ?
    pozdarwiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Ci Avreo cieplutko za wsparcie.... Czytałam trochę fantastyki (serię trzytomową w dwa dni (!)), mało mi było, więc trochę mądrych poradników psychologicznych "Chcę być kochana tak jak chcę" - bardzo polecam, a ostatnio książkę Stuhra-Ojca - też polecam tym, którzy są ciekawi opinii o dzisiejszym świecie osób myślących samodzielnie. uchhh ale rozstrzał :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Iwonko tak jestem zakręcona ostatnimi czasy że nawet nie zauważyłam że tak dużo czasu minęło od ostatniego Twojego wpisu. Tak czy siak nie godzę się na zniknięcie, bo gdzie bym się mogła uśmiechać czytając takie wpisy jak ten dzisiejszy. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń