Pisanki były z różnych bajek, kilka zainspirowanych zostało reliefami Mamon.
Reszta bardziej w wersji angielskiej, choć czy ja wiem?....
Przed świętami, jak tradycja nakazuje, dokonałam też małych porządków w kuchennym świecie. Pomogły mi w tym etykiety znalezione na blogu Paula czeka na wenę.
Nowe pojemniki na przyprawy zdobyte z IKEI dostały zupełnie inną twarz.
Nie mogłam się oprzeć aby nie sfotografować przygotowań do do wyjazdu ze święconką. Bez odśnieżenia zasp nie dałoby się w tym roku dotrzeć do kościoła...
I w tym wiosennym (!) klimacie pozdrawiam Was cieplutko. Pozostawiam Was zaklinając słońce, zieleń i kwiaty aby jak najszybciej przyszły, były i kwitły nam jak najdłużej.
Kwiecień - plecień :) Pisanki są śliczne :)
OdpowiedzUsuńUhhh...niechby ten kwiecień przeplótł już choć trochę wiosny:-)
UsuńJoasiu, dziękuję serdecznie, cały czas się uczę i podglądam... A te ostatnie dni wyczekiwania na wiosnę są dla mnie najtrudniejsze... Co dzień się budzę i sprawdzam czy może już trawnik gdzieś wyziera....
OdpowiedzUsuń