Zapuściłam się strasznie..... Nie robótkuję, nie bywam na blogach (wybaczcie..) nawet do ogrodu mało wychodzę , ale jak już wyjdę to z aparatem. Popatrzcie....
Tę pięknotę mam obok huśtawki - jak z kawką się kiwam to podziwiam....
A ta ognista azalia rośnie oczywiście w południowej części ogrodu (feng shui rulez...) ale widoczna jest zewsząd - i dobrze! W życiu nie widziałam tylu kwiatów na azalii. Warto było otulać na zimę. Dumna jestem. Bardzo.
A za nią kolejne azalie już szykują się do otwarcia kielichów.... no, cud po prostu...
Wybaczcie, że nie bywam więcej u Was, ale praca pochłania cały mój czas. Już tak u mnie bywa, że albo pracuję od rana do nocy albo leżę do góry kołami i wtedy mam czas na inne ciekawe rzeczy.... Od czwartku - koła szykujcie się - będę leżeć !
Pozdrawiam cieplutko i do następnego razu...
piekne kwiaty !
OdpowiedzUsuńW końcu widać wiosnę. Kolory szalone :). Szkoda że zapachu nie można przekazać. :)
OdpowiedzUsuńTam gdzie mało słońca różaneczniki sobie świetnie radzą - azalie chyba też - u mnie są w pół-słońcu - ale jaki mają obłędny zapach.... Wszyscy dziwnym trafem szukamy sobie roboty w jej pobliżu :-)))
OdpowiedzUsuń