Dawno mnie nie było i wracam dość nieśmiało.... Już ponad dwa miesiące minęły od ostatniego wpisu i choć coś tam (całkiem niewiele) działo się robótkowo, to już zupełnie nie było czasu na zrobienie zdjęć i zamieszczenie w sieci... cały czas zajmowała mi praca..... Brrr... już mi całkiem zwoje mózgowe zaczęły dymić od tak intensywnego myślenia. Wyglądałam wtedy dość osobliwie .... mówię wam - dym walił z czaszki i w oczy szczypał....
Za to ostatni tydzień za to pełen luz.... a że komputer obrzydł mi całkiem więc też okazji do blogowania nie było. .... głównie leżałam i pachniałam... no dobrze leżałam i czytałam, czytałam, i naczytać się nie mogłam... donosiłam sobie tylko herbatkę.... no i oczywiście załatwiłam mnóstwo "drobnych spraw".
Miałam też czas, aby zastanowić się czy powinnam dalej prowadzić bloga. Przez ostatni czas okazało się, że właściwie nie mam na niego czasu, czasem w porywach duszy i inspiracji coś powstanie, ale przecież trudno dzielić się wiecznym brakiem czasu...... a ja bardzo chciałabym dzielić się z Wami myślami, ciekawostkami, inspiracjami......Z powodu dymu z czaszki z myślami i inspiracjami też było ostatnio krucho.... No i do tego okazało się, że niestety, ale nie umiem robić zdjęć.... Więc czy warto..... nie wiem.... na razie zostawię sprawy tak jak są...... pewnie z czasem wszystko się wyklaruje.....
Prawie ostatniego dnia zrobiłam mały porządek w pokoju służącym za pokój gościnny, pracownię i gabinet do pracy też.... I dopiero wtedy właśnie wzięłam się za zaległe szycie, kiedy odkopałam swojej skarby spod hałd tego co już, i natychmiast i zaraz zrobię tylko czasu trochę znajdę:-)
Efekty szycia pokażę już wkrótce ... a najpierw chciałabym pokazać efekty porządkowania..... kiedyś nabyłam drogą kupna piękne kamienne donice, ptaszki -świeczniki i gdzieś w kątku walały się dawno zrobione wianki .... wreszcie znalazły godne siebie miejsce na jadalnianym parapecie. Wystarczyło dokupić prosty beżowy abażur do starej lampki z nieśmiertelnej IKEI i lifting okna w jadalni gotowy.
Dobre jest to, że już wiem jak widziałabym swój dom.... Wiem, że chcę wymienić żyrandole (obecnie bezosobowe kwadraciaki) , by współgrały z moim obecnym stanem duszy... (i resztą wystroju:-)) bylebym tylko zdążyła je znaleźć, zdecydować się i kupić zanim mi się stan duszy zmieni:-)
Wiem za to za co podziwiam wiele Was, blogowiczek - za tę łatwość podejmowania decyzji co do czego idealnie pasuje, odnajdywanie wymarzonych ozdób, gadżetów i absolutnie niezbędnych drobiazgów w ogromie towarów dostępnych wszędzie, wypatrywanie niby nikomu niepotrzebnych gratów i wyczarowywanie z nich absolutnie uroczych przedmiotów i skomponowanie ich niby niedbale, ale pięknie...
I za to Wam dziękuję, cieplutko pozdrawiam i już szykuję małą niespodziankę....przecież wkrótce minie rok od pierwszego wpisu więc niech tradycji stanie się zadość :-)
nie przestawaj , czasem dłuzyszy oddech potrzebny ;) , a parapet cudnie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńa co takiego czytałaś ?
pozdarwiam
Dziękuję Ci Avreo cieplutko za wsparcie.... Czytałam trochę fantastyki (serię trzytomową w dwa dni (!)), mało mi było, więc trochę mądrych poradników psychologicznych "Chcę być kochana tak jak chcę" - bardzo polecam, a ostatnio książkę Stuhra-Ojca - też polecam tym, którzy są ciekawi opinii o dzisiejszym świecie osób myślących samodzielnie. uchhh ale rozstrzał :-)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci Mamonku dziękuję :-)
OdpowiedzUsuń